Dodatek o Firmach Rodzinnych w Gazecie Wyborczej

Firma rodzinna powinna trwać przez pokolenia

Rozmowa z Adrianną Lewandowską, prezesem Instytutu Biznesu Rodzinnego

Monika Pasławska: Ile jest w Polsce firm rodzinnych?

Adrianna Lewandowska: Mówi o sobie tak 36 proc. przedsiębiorstw, czyli prawie milion, ale my oceniamy, że ten potencjał jest znacznie większy, bo przecież w Polsce 92 proc. to firmy prywatne. 

Jaka jest definicja firmy rodzinnej? Ilu jej członków musi w niej pracować, by to była firma rodzinna? 

– Definicja firmy rodzinnej jest rozważana nie tylko przez praktyków, ale także przez naukowców na całym świecie. Najczęściej mówimy, że firma rodzinna to taka, która ma przynajmniej dwóch członków rodziny realizujących funkcje zarządcze, które wynikają z ich prawa do własności oraz mają intencję trwania w długiej perspektywie. Taka firma, którą uznajemy za rodzinną jest ukierunkowana na długowieczność. Moment, kiedy rodzi się firma rodzinna, to przejście z myślenia o zarabianiu do myślenia o zbudowania modelu biznesowego, który jest trwały. Ten moment. w którym to przedsięwzięcie biznesowe sprzed lat staje się nie tylko po prostu pomysłem na zarabianie, ale czymś więcej. Świadomość, że jestem firmą rodzinną i co z tego wynika pozwala przygotować się do tych wyzwań, które są stricte związane z rodzinami biznesowymi.

Jakie to wyzwania? Przecież każda firma nastawiona jest głównie na rozwój i zysk. 

– Niezupełnie. A w przypadku firmy rodzinnej dochodzi jeszcze jeden bardzo istotny element: trwanie, czyli sukcesja.

Jesteśmy 31 lat po transformacji. Ówcześni 40-latkowie są dziś po 70. To chyba zatem bardzo aktualny temat.

– Tak. Jeszcze niedawno mówiliśmy, że zbliża się fala sukcesyjna. Ona w Polsce nie tylko już jest, ale okazuje się być większa niż spodziewana. Jeśli założyć jak w naszym modelu, że sukcesja to siedem milowych kroków, w którym pierwszym jest w ogóle przyjęcie świadomości wynikającej z tego wyzwania oraz decyzja; „tak chcę budować wielopokoleniową firmę”, a ostatnim jest jej przekazanie, szacuję, że wielu przypadkach jesteśmy już przynajmniej w połowie tego procesu. Jednak równocześnie widzę też, że te działania, które były realizowane kilka lat wcześniej były raczej pierwszymi próbami podejścia do tematu niż jakimś ustrukturyzowanym projektem sukcesyjnym z określonym harmonogramem z określonymi celami. Ale dopiero teraz przedsiębiorcy mają tę gotowość do podejmowania trudnych tematów. Bo co to jest sukcesja?  To transfer z pokolenia na pokolenie wiedzy, władzy, własności a to wszystko w oparciu o wspólne wartości. Jednakże czasami, sukcesja to zdolność do powiedzenia swojemu dziecku, że nie jest najlepszym kandydatem do zarządzania firmą. Wtedy owszem, on ją odziedziczy, bo jest spadkobiercą właściciela, ale niekoniecznie musi taką firmą zarządzać, jeśli nie ma ku temu kompetencji. Żeby w firmie rozpocząć proces sukcesyjny potrzebna jest więc pewna dojrzałość do otwarcia się na dialog, do dyskusji, umiejętność komunikacji tematów trudnych. 

Zdarza się chyba też odwrotnie: to dziecko komunikuje rodzicom: wcale nie marzę, by zostać w firmie

– Tak, to dużo częstszy scenariusz. Z badań wynika, że tylko 8 procent dzieci chce pracować z rodzicami. Ale ponad 60 procent chce prowadzić własne firmy, więc ten gen przedsiębiorczości mamy, tylko dzieci niekoniecznie widzą siebie jako wierne kopie swoich rodziców w firmach rodzinnych. A niełatwo jest zbudować swoją pozycję w cieniu drzewa genealogicznego.

całość wywiadu z dr Adrianną Lewandowską można przeczytać w Gazecie Wyborczej – LINK

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Cookies

Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów analitycznych, realizacji usług i bezpieczeństwa oraz reklamowych, z wykorzystaniem profilowania. Korzystając z Serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki pliki cookies będą automatycznie zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności Serwisu.

Akceptuję
Zaloguj się
0