Strach przed lataniem

Co teraz? To najczęstsze pytanie. Ja odpowiadam: „Nie wiem”. Śmieję się pod nosem, bo czuję, że za chwilę Damian rozwiąże problem bez mojej pomocy. Podejmie ryzyko, zaufa instynktom – ta gra go pochłonie. Gdy pierwszy raz przyszedł na zajęcia, wiedział niewiele, ale podobało mu się. Wewnętrzne pragnienie tworzenia wzięło górę nad uczuciem wstępnego niepowodzenia.

Na zajęcia przychodzą uczniowie i emeryci – najmłodszy ma 10 lat, najstarszy 74. Jedni chcą pokonać własne słabości manualne, inni chcą się wyciszyć. Łączy ich jeden cel – świadomie lub też nie – chcą nauczyć się wytrwałości i cierpliwości oraz pokory do materii. Warsztaty modelarskie, które otworzyłem niespełna pół roku temu, pokazały już nie raz, ile jeszcze musimy się nauczyć. Nauczyć się sposobu komunikacji, wyrażania emocji, zaangażowania w zadanie. Nauczyć samego siebie – od nowa.

Problem miękkiej poduszki dotyczy chyba nas wszystkich. Czasem jest nią mama lub tata, którzy zapewniają, że wszystko jest możliwe i wszystko się uda. Czasem jest nią żona, mąż lub ktoś bliski. Zderzenie z rzeczywistością i utyskiwanie nad swoim „trudnym zadaniem egzystencji” nie pomaga. Tutaj samemu trzeba stawić czoła życiu, podjąć ryzyko – odbić się od ziemi i polecieć…

Samoloty są chyba najtrudniejsze – małe, filigranowe, z definicją na skrzydłach i kadłubie. Wszędzie pełno przetłoczeń, linii kadłuba – jak to skleić, jak nie zepsuć, co teraz? Latanie nie jest proste – zawsze powtarzam: „Podejmuj ryzyko, ucz się na swoich błędach, po prostu rozpocznij!”

Modelarstwo to niewątpliwie sztuka zaawansowana. To fantastyczna hybryda, która łączy w sobie przymioty malarskie, rzeźbiarskie, historię z szaleństwem kreacji i ogromną dozą zdolności manualnych. Trudna przygoda… bardzo trudna.

Kluczem do sukcesu komunikacyjnego w tak zróżnicowanej grupie pasjonatów jest przejrzystość komunikacji. Opowiadanie o efekcie końcowym zamiast wręczaniu klucza jest podstawą. Podsuwanie prozaicznych pytań, które naprowadzą na ślad okazuje się rozwiązaniem. Strach, który akompaniuje sobie niedoświadczonej, jest codziennością. Prowadząc zajęcia zawsze otwarcie rozmawiamy o tym zjawisku. Często opowiadam modelarzom, że podjęcie ryzyka wcale nie musi wiązać się z realnym ryzykiem – brzmi enigmatycznie, ale bardzo często zapominamy o tym, że przecież, można wykonać próbę. Wnioski przyjdą same, wystarczy kilka chwil… to pomaga – taka kontrolowana szybka analiza sytuacji działa jak balsam na wystraszony umysł i ciało. Wnioski nasuwają się same, efekt jest spektakularny.

Czołg już gotowy do malowania – ale jaki kolor wybrać: czy ten będzie dobry? A może tamten? Przy prawie ośmiuset kolorach do wyboru, potrafi rozboleć głowa. Tadeusz jest po siedemdziesiątce – był dowódcą tej machiny. Nie jest pewny, czy podoła, na szczęście przychodzi ze swoim synem. Raz w tygodniu spędzają cztery godziny razem – wspierają się, dyskutują. Rafał pomaga mu często, dla niego modelarstwo to wielka pasja, dla ojca już też. Naturalnie, na naszych oczach, pokolenia znajdują wspólny język – młody jest motorem, starszy sterem, ja nawiguję . Kolor wybrany, idziemy malować – psst, aerograf odezwał się cicho. Zanim zaczniemy – wyciągam kartę papieru… pierwsza farba, druga, trzecia – miksujemy kolory – jest, to ten – stwierdzamy wspólnie… Zegar tyka spokojnie, dochodzi jedenasta. Zajęcia prowadzone są codziennie – grupy dziecięce trwają krócej i są zdecydowanie bardziej intensywne. Każda ma inną dynamikę. Franek, jeden z najmłodszych modelarzy, niewiele rozmawia. Jest wciąż zajęty – buduje bardzo szybko, ale dokładnie, niewiele pyta, lecz zna odpowiedzi. Uważnie słucha, nie ma w nim strachu – działa. Na pytanie, kim chciałby być, mówi, że prawnikiem… Gdy pytam go: „A może modelarzem?”, przewraca oczami, uśmiecha się pod nosem… odchodząc na swoje miejsce, rzuca niby od niechcenia: „Może”.

Szymon jest starszy, rozwiane włosy, okulary, z nim można pogadać o wszystkim – buduje pięknie, dokładnie, często pyta, ale działa sam. Często opowiada, że nie spodziewał się, iż modelarstwo tak go wciągnie. To miejsce, jak twierdzi, uczy go cierpliwości. Otwarcie mówi o tym, że ma problem z wytrwałością, nie wie, czy uda mu się dokończyć projekt. Jak każdemu z nas brakuje mu perspektywy, która pobudzi go do dalszego działania. Często razem siadamy i snujemy wizję – wizję tego, co można by zrobić. Powtarzam mu, że egzekucja pomysłu jest ważna, ale bez pomysłu, odbiorca Twojego dzieła, przejdzie obojętnie i nie zwróci niczyjej uwagi na setki godzin pracy. „Mrugnij do niego okiem” – mówię… „I co teraz?” – pyta… „Nie wiem” – odpowiadam. On po chwili: „No ale gdyby…”. Teraz myślimy nad tym, czy wrak samochodu można przerobić na kurnik, a obok postawić gospodynię z koszem jajek… Można.

Zawsze przychodzi mi na myśl ten moment, gdy mam się czytelnie podpisać… Niby robiłem to tysiące razy, a jednak jeszcze jedna próba na boku… Uspokoi mnie i pomoże pewnie postawić kreskę. Zawsze zastanawiam się, jak to możliwe, że jadę pod wskazany adres, a w trakcie drogi nie myślę o tym, jakie ulice wybieram. Choć nie wiem gdzie jadę, docieram do celu.

To taki paradoks, ale chyba dobrze odzwierciedla moją codzienność. Modelarstwo spadło na mnie trochę znienacka. Pewnego dnia poszedłem do sklepu i przypomniały mi się błogie czasy dzieciństwa. Ta podróż sentymentalna pomogła stworzyć rzeczywistość, dla wielu nierealną, dla wielu pouczającą.

W Polsce czynnych modelarzy jest około 20 tysięcy, kolekcjonerów – nawet trzy razy tyle. Jeszcze kilka lat temu temat był traktowany z przymrużeniem oka. Dopiero media społecznościowe spowodowały, że to mało popularne hobby rozpoczęło swój renesans.

Największy modelarski sklep internetowy na świecie należy do polskiej firmy. Największy na świecie e-konkurs modelarski został zorganizowany na polskim forum modelarskim. Pierwszy komercyjny warsztat modelarski powstał w Poznaniu. Polscy mistrzowie modelarscy zdominowali najbardziej prestiżowe konkursy na świecie. Coraz więcej osób, które znam, porzuca swoje zwyczajne zajęcia i zajmuje się budową modeli oraz malowaniem figurek dla kolekcjonerów z całego świata.

Cały czas zastanawiam się co jest podstawą takiego obrotu spraw. Nasuwa mi się kilka wniosków, ale najważniejszy jest jeden – każdy chce latać…

Autor
Krystian Hadyniak
Creative & Managing Director, Pracownia Warsztaty Modelarskie Poznań

Pozostałe numery

Magazyn Family Business (nr 3) – Bohaterowie drugiego pokolenia
19,99 
Family Business
Zarządzanie firmą rodzinną
Magazyn Family Business (nr 14) – Co po sukcesji?
19,99 
Family Business
Zarządzanie firmą rodzinną
Magazyn Family Business (nr 15) – Digitalizacja drugie wyzwanie obok sukcesji
19,99 
Family Business
Zarządzanie firmą rodzinną
Magazyn Family Business (nr 5) – Dwa pokolenia – dwa światy
19,99 
Family Business
Zarządzanie firmą rodzinną
Cookies

Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów analitycznych, realizacji usług i bezpieczeństwa oraz reklamowych, z wykorzystaniem profilowania. Korzystając z Serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki pliki cookies będą automatycznie zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności Serwisu.

Akceptuję
Zaloguj się
0